Oświadczenie do artykułu "Nie dajcie się spryciarzom. Zajmowania lokat nie będzie"

Specjaliści Finansowi – Syguła i Partnerzy pragną zająć stanowisko, w związku z artykułem „Nie dajcie się spryciarzom. Zajmowania lokat nie będzie”, opublikowanym przez dziennikarza ekonomicznego Macieja Samcika, na portalu www.gazeta.biz, w dniu 3 czerwca 2016 r. o godzinie 9:11.
Uprzejmie informujemy, iż zamieszczając w dniu 20 maja 2016 r. na stronie www.doradza-my.pl opracowanie: „Koniec mitu o 100% bezpieczeństwie depozytów bankowych” w żaden sposób nie mieliśmy na celu „wzbudzenia paniki u posiadaczy depozytów”, co w swoim artykule jednoznacznie zasugerował redaktor.

Jako niezależni specjaliści finansowi, na co dzień obcujący z rynkiem finansowym, mając świadomość, że nie wszyscy nasi klienci mają czas i możliwości analizowania na bieżąco zmian zachodzących na tym rynku, czujemy się zobowiązani do informowania opinii publicznej o niepokojących nas zjawiskach. Niniejszym opracowaniem chcieliśmy zwrócić uwagę naszych czytelników oraz klientów na fakt, iż celem dyrektywy, która jest obecnie przedmiotem debaty w parlamencie, jest obarczanie coraz większą odpowiedzialnością, za kondycję finansową danego banku tych, którzy zdecydowali się ulokować w nim swoje pieniądze.

W istocie, wejście w życie dyrektywy BRRD (Bank Recovery and Resolution Directive), na ten moment nie spowoduje większych zmian w procesie „stawiania na nogi” upadającego banku, gdyż zgodnie z jej brzmieniem, nadal zagrożone są jedynie depozyty powyżej równowartości 100 tys. Euro. Niemniej jednak, w naszej opinii, w sytuacji kiedy ku upadkowi miałby chylić się, któryś z większych banków komercyjnych, łączna wartość skonfiskowanych depozytów przekraczających 100 tys. euro byłaby niewystarczająca, aby powrócić do stabilnej kondycji finansowej.

Oczywiście nie należy zapominać, że w momencie gdy dany bank ogłasza upadłość, uruchamiane są środki z Bankowego Funduszu Gwarancyjnego, które właśnie w takich sytuacjach mają za zadanie zrekompensować straty depozytariuszy tego banku. W teorii, dzięki tym środkom, klienci mają nie odczuć negatywnych skutków upadku banku, unikając tym samym potencjalnej destabilizacji w obrębie całego systemu bankowego. Niestety, wspomniane przez redaktora, problemy SKOK-u Wołomin czy SK Banku, w ostatnim okresie w znaczący sposób uszczupliły ilość kapitału na rachunkach BFG. Obecnie wartość depozytów utrzymywanych przez BFG jest na tyle niewielka, że z ich pomocą prawdopodobnie byłoby bardzo ciężko zwrócić całość środków przechowywanych przez klientów, w którymkolwiek z większych komercyjnych banków funkcjonujących w Polsce.

Biorąc pod uwagę fakt, że zarówno środków o wartości powyżej 100 tys. euro, jak i środków zgromadzonych na rachunkach BFG byłoby prawdopodobnie zbyt mało, aby móc skutecznie wskrzesić którykolwiek z większych komercyjnych banków można zakładać, że o pomoc zostaną w konsekwencji poproszeni depozytariusze, posiadający na swych rachunkach mniej niż 100 tys. euro. Teorię tę w pełni potwierdza sam redaktor portalu www.gazeta.biz pisząc: „Owszem, ja też uważam, że ten nowy pomysł na finansowanie ratowania banków może w przyszłości być rozszerzony na mniejsze depozyty. Jeśli raz przekroczymy jakąś granicę, to potem łatwiej jest posunąć się o krok dalej”. Powyższe słowa potwierdzają, że w przypadku turbulencji na rynku finansowym, władze Unii Europejskiej chcąc chronić pieniądze publiczne, mogą posunąć się konsekwentnie w kierunku odbierania części środków, zgromadzonych przez klientów, również na rachunkach nieprzekraczających 100 tys. euro.

Zarówno artykuł z dnia 20 maja 2016 roku, jak i powyższe rozważania, zostały opublikowane w celu uświadomienia czytelnikom realnego scenariusza, jaki może mieć miejsce po wprowadzeniu dyrektywy BRRD w Polsce. Celem Syguła i Partnerzy nie jest i nigdy nie będzie zastraszanie klientów, lecz ich rzetelne informowanie o możliwych zjawiskach, zachodzących na rynku finansowym, w którym na co dzień uczestniczą. Naszą rzetelność, wiarygodność i najwyższą jakość świadczonych usług mogą potwierdzić rzesze zadowolonych klientów, z którymi mamy przyjemność współpracować od wielu lat. Jesteśmy przekonani, że w przeciwieństwie do opinii redaktora Macieja Samcika, nasi klienci nigdy nie nazwą Specjalistów Finansowych - Syguła i Partnerzy „cwaniakami”. Ponadto wskazujemy, iż tego typu sformułowania, mogą stanowić naruszenie dóbr osobistych.

Na koniec chcielibyśmy serdecznie zaprosić Pana redaktora Macieja Samcika na konsultacje z naszymi Specjalistami, aby osobiście mógł się przekonać o najwyższym standardzie świadczonych przez nas usług. Z chęcią przywitamy Pana w gronie naszych zadowolonych klientów oraz przedstawimy pozostałe analizy dotyczące rynku finansowego, dając Panu tym samym materiał do kolejnych ciekawych artykułów.

Z poważaniem,

Piotr Syguła
Właściciel Syguła i Partnerzy
.